Cywilny ślub plenerowy nad jeziorem
Ślub plenerowy w klimacie boho
Jestem wdzięczna, że dzięki swojej pracy, mogę poznawać tak wspaniałych ludzi.
Z Martą i Jackiem znam się nie od dziś. Już podczas pierwszego fotograficznego spotkania zauważyłam nieziemską, przeogromną miłość. Z czym mi się jeszcze kojarzą, poza tak gorącymi serduchami? Z radością! Potrafią ją czerpać z każdego dnia, a nawet każdej minuty swojego życia. To tym bardziej niesamowite, bo jest totalnie zaraźliwe! Człowiek przy nich uśmiecha się od ucha do ucha! Albo… wzrusza…
Taki właśnie wachlarz emocji dostarczyli mi w dniu swojego ślubu.
A był on wyjątkowy! Wszystko tego dnia idealnie ze sobą współgrało, bo w każdy nawet najmniejszy szczegół włożone były ich serca. Był to dzień w 100% taki, jak sobie wymarzyli. Indywidualny projekt sukni ślubnej, brązowy garnitur i mokasyny, cywilny ślub plenerowy nad jeziorem i wesele w tym samym miejscu. Ona ruda, on brodziaty. Już sam opis brzmi ciekawie, prawda? 😉
Przygotowania Pary Młodej
Z samego rana przywitała mnie uśmiechnięta buzia Jacka i merdający ogonek Benka. Po tym już wiesz, że to będzie dobry dzień!
Panna Młoda przygotowywała się w miejscu ceremonii i wesela. Tam już nieco większy stres i emocje. Marta uchyliła mi już wcześniej rąbka tajemnicy i zdradzała kilka szczegółów organizacji całego wydarzenia. Wiedziałam jak będzie wyglądała Jej suknia, ale gdy zobaczyłam Martę w całej okazałości… Aż zabrakło mi słów, by wyrazić swój zachwyt. I właśnie wtedy wylały się pierwsze łzy wzruszenia.
Cywilny ślub plenerowy nad jeziorem
„Cywilny ślub plenerowy nad jeziorem” – czy to w ogóle możliwe?
No jasne! Marta i Jacek są tego dowodem. Ślub w klimacie boho, gdzie dominowały naturalne dekoracje z drewna z dodatkiem traw, mchu i makramy. Ja – miłośnik natury – przepadłam. Totalnie! Po kilku rozmowach telefonicznych z Panną Młodą, jeszcze przed ślubem, domyślałam się, że będzie pięknie. Ale nie przypuszczałam, że aż tak! Florystki dały czadu!
First Look w miejscu ceremonii
To była chwila, jak z filmu.
ONA, prowadzona przez swojego tatę, schodzi wielkimi schodami.
ON czeka na Nią w miejscu ceremonii, gdzie za chwilę staną się mężem i żoną.
Na samo wspomnienie znów mam ciary!
A co było później?
Jak się zapewne domyślacie – po wzruszającym cywilnym ślubie plenerowym – ogień na parkiecie!
W międzyczasie nie mogło oczywiście zabraknąć krótkiej, ale jak ważnej w tym dniu, plenerowej sesji ślubnej o zachodzie słońca… 🙂
Zapraszam do obejrzenia fotorelacji.
Szukasz fotografa na swój ślub?
Jeśli spodobała Ci się ta historia i chciałbyś mieć równie piękne kadry z wesela – napisz do mnie! Chętnie opowiem Ci więcej o mojej pracy.